czwartek, 26 czerwca 2014

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 15



2 dni później*
Od okrycia daru przez Louisa minęły już 2 dni. Harry jeszcze się nie obudził. Boję się, że jednak Lou trochę przesadził. Oby Hazz się obudził.
            Niall mówi, żebym przemieniła mojego chłopaka. Ale ja nie chcę, aby musiał znosić ten sam, palący ból. Nie chce Go skazywać na wieczne potępienie. Na wieczna tułaczkę po ziemskim świecie. Nie wybaczyłabym sobie tego. Nigdy. A przynajmniej przez najbliższe 100 lat.
* 3 dni później*
Od tygodnia nie piłam ani mililitra krwi. Czuję, jakbym była palona na stosie. Moje oczy ( w wampirzej postaci) są już pewnie całkiem czarne. Rano chłopaki zmusili mnie do opuszczenia pokoju Harryego. Więcej, wyciągnęli mnie na polowanie. Chcieli, abym polowała na LUDZI!!!! Nigdy w życiu. Wyrwałam się im i pobiegłam do mojego ulubionego lasu, aby pożywić się krwią zwierząt. I wtedy ktoś (wampir) podbiegł do mnie i mnie ugryzł. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale wytrzymałam. Nie padłam trupem. Złapałam oprawcę za rękę i przerzuciłam przed siebie. Zanim urwałam mu łeb, spojrzałam mu w twarz. To był Nate. Jakim, k***a cudem?!! Co za DEBIL go przemienił?!! Te pytania pozostały bez odpowiedzi. Spaliłam szczątki i wróciłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, ciemność zwyciężyła. Zemdlałam.
* Tydzień później*
* Niall*
Lizz nadal jest w śpiączce. Nic nie możemy na to poradzić. Nawet dar Liama (przeciwieństwo daru Louisa) nie zadziałał. Musimy czekać i mieć nadzieję.
* Następnego dnia*
Nareszcie! Lizzie się obudziła! Gdy tylko otworzyła oczy, pobiegła do Harryego. Pół godziny później zeszła na dół i poprosiła Liama, aby użył na Hazzie swojego daru. No fakt, o tym nie pomyśleliśmy! Ale chwila… Skąd ona wie o jego darze?! Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać!
* Pół godziny później*
Czekamy na Lizz i Liama. Po chwili z pokoju wyszedł „lekarz”. Powiedział, że Harry jest u siebie i rozmawia z Elizabeth. Udało się! Hazz się obudził!
*Lizz*
Postanowiłam, że powiem Harryemu o mnie. O chłopakach na razie mu nie powiem. Oni muszą zadecydować.
- Harry, muszę ci coś powiedzieć…
- Tak, skarbie?
- Posłuchaj, ja… - nie dokończyłam, bo na dole rozległ się głuchy łomot. W miarę możliwości jak najszybciej ( Harry nadal był trochę osłabiony) zeszliśmy na dół.
- Chłopaki, co się… - przerwałam, gdy zobaczyłam Demetriego (od Volturi) i drzwi do salonu wyrwane z zawiasów. Powoli do pokoju weszła Jane.
- Lizz, zabierz go – powiedział Niall.
- Harry, idziemy – powiedziałam
- Ale…
- Później ci wytłumaczę. A teraz chodź!
Chwilę później byliśmy już na schodach. Swoją tarczę (mentalną) zarzuciłam na Harryego, tym samym pozbawiając się obrony przed Jane. Po chwili zwinęłam się z bólu.
- Harry, uciekaj!
- Nie zostawię cię.
- Nie masz wyjścia! Uciekaj! – powiedziałam ledwo powstrzymując krzyk. Hazz rzucił mi przerażone spojrzenie i pobiegł na górę. Ostatkiem sił zdjęłam z niego tarczę i zarzuciłam z powrotem na siebie. Odczułam już tylko lekkie ukłucie i tarcza odbiła dar. Jane zwinęła się z bólu.
_____________________________________________________________________________

 No i wróciłam! i moja wena też! czyli być może przed 1 lipca jeszcze jeden rozdział!

I sory za ponad miesięczną przerwę, ale Anka was poinformowała.

I sory, że nie ma prawie wcale Lizz i Hazzy, ale tak jakoś wyszło ;)


Czytasz=komentujesz!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Wielki Powrót!!!

Cześć Skarby!!!
Wróciłam!
Moja koffana siostrzyczka, z tego co widzę, napisała wam, co się stało.
Powiem wam tylko:
Dzięki za wsparcie.
I mam prośbę:
Jak czytacie rozdział, to w komentarzu zostawcie chociaż kropkę! Chciałabym wiedzieć, ile osób czyta moje opowiadanie ;)