czwartek, 20 lutego 2014

O mnie

Postanowiłam napisać coś o sobie... mam bloga już od ponad miesiąca, a wy nic o mnie nie wiecie!

_______________________________________________


1. Mam na imię Diana,
2. Moje drugie imię to Angelika :D,
3. Miałam mieć na imię Delfina;) i dobrze, że nie mam ;),
4. Mam 14 lat, urodziłam się 1.02.2000,
5. Mój znak zodiaku to koziorożec,
6. Mam 170 cm wzrostu,
7. Jestem Directionerką od 2 lat,
8. W wolnym czasie lubię rysować i brzdąkać na gitarze,
9. Mój ulubiony kolor to niebieski,
10. Moim ulubieńcem jest Harry,
11. Moja ulubiona pora roku to lato,
12. Jestem leworęczna,
13. Mój numer w dzienniku to 12, a w podstawówce miałam 10,
14. Mam siostrę Anię (10 l.)
15. Mam 2 koty perskie
16. Mój ulubiony owoc to jabłko
17. Mam naturalnie proste włosy,
18. Przeważnie noszę rozpuszczone włosy,
19. Kiedy jestem na coś (lub na kogoś) wściekła, gram na gitarze (nawet nie macie pojęcia, jak mnie to uspokaja),
20. Mój szczęśliwy numer to 15,
21. Moja ulubiona piosenka 1D to Midnight Memories,
22. Mój ulubiona film to Zmierzch: Przed świtem cz.2
23. Należę tylko do fandomu Directioners,
24. W przyszłości chciałabym studiować architekturę,
25. Lubię Boże Narodzenie,
26. Mój rozmiar buta to 38,
27. Jestem uzależniona od Facebook'a i mojego telefonu,
28. W przyszłości chciałabym zamieszkać w Londynie,
29. Mój ulubiony dzień tygodnia to sobota :d,
30. Mój ulubiony miesiąc to luty, bo mam wtedy urodziny... :)
31. Jestem albinoską z farbowanymi na czarno włosami (wyglądam jak wampir ;) )
32. Sądzę, że naturalna dziewczyna jest ładniejsza od tej z toną tapety,
33. Nie lubię Halloween,
34. Traktuje ludzi tak ja oni mnie, to znaczy jeśli ktoś jest miły to ja też, a jeśli nie to ja też nie. Proste prawda ?!
35. Twierdzę, że mam dar przekonywania,
36. Nie znoszę chamstwa,
37. Moja siostra czasami szantażuje mnie moimi głupimi zdjęciami sprzed ostatniego farbowania (miałam smerfowe włosy ;) ) . Anka, kiedyś ci się odwdzięczę!!
_________________________________________________________

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie w kom ;)

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 5

Nie no, błagam... Nie wytrzymałam i dodałam 5... Moje postanowienie czekania na 5 kom spełzło na niczym :'(

Dedyk dla użytkowniczek  Stylesowa69 i Agata Ch. Mam nadzieję, że to was zmotywuje do dodania komentarza ;)

______________________________________________________________



*Lizz*


Zaprowadziłam chłopaków do ich pokoi, po czym udałam się do swojego. Nie chciało mi się spać. Mając nadzieję, że prędzej czy później poczuję zmęczenie, usiadłam na łóżku z książką. Nim się spostrzegłam, wbiła północ. Oderwałam wzrok od pożółkłych trochę kart. Przelotnie spojrzałam w lustro. Moje tęczówki raziły czerwienią. No cóż… uroki bycia istotą rodem z horrorów ;) Na powrót pogrążyłam się w lekturze.

~Rano~

Gdy oderwałam się od lektury było koło siódmej. Szybko poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Czerwień moich oczu ustępowała powoli błękitowi. Wczoraj zapomniałam o zmyciu makijażu, więc mój wygląd odpowiadał wampirze naturze. Pozbyłam się rozmazanego makeup’u i nałożyłam nowy. Teraz wyglądałam zdecydowanie bardziej jak człowiek. Moje oczy były znów całkowicie niebieskie. Wyszłam z łazienki i udałam się w kierunku kuchni. Nie byłam głodna, ale z myślą o chłopakach zrobiłam naleśniki. Wtedy usłyszałam, jak ktoś wchodzi do kuchni.

*Harry*

Obudziłem się koło siódmej, co było dość dziwne, zwarzywszy, iż zazwyczaj wstaję o 12! Zwlokłem się z łóżka, ubrałem się i zszedłem na dół. Udałem się w kierunku kuchni. W pomieszczeniu pachniało naleśnikami. Rozejrzałem się. Lizz właśnie zmywała naczynia.
- Cześć Harry! – powiedziała.
- Cześć Lizz! – odparłem.
- Naleśniki stoją na stole. Jak Lou się obudzi, przekaż mu, że wyszłam i nie wiem, kiedy wrócę.
- Spoko… Chwila! A co jak nie wrócisz? – spanikowałem. Nigdy jeszcze się tak o nikogo nie martwiłem.
- O to niech cię już głowa nie boli! – odkrzyknęła spod drzwi.

*Lizz*

Co odbiło temu lokowatemu kretynowi?! Zachowuje się gorzej niż mój chwilami nadopiekuńczy kuzynek! Mam go dosyć! Gdyby nie to, że ponoć jest sławny, z chęcią pożywiłabym się jego krwią! Ludzkim tempem podążyłam w kierunku lasu. Musiałam na coś zapolować, a z tego co wiedziałam, mogłam żywić się również krwią zwierząt. Po drodze cały czas czułam odurzający zapach ludzkiej krwi. Miałam wielką ochotę rzucić się na pierwszego lepszego przechodnia, jednak wolałam nie narażać się na zdemaskowanie.

~Pewien czas później~

Polowanie mogę uznać za udane. Faktem jest, że krew zwierząt nie gasi całkowicie pragnienia, ale przynajmniej panowałam już nad swoim instynktem łowieckim. Otarłam usta i zawróciłam w kierunku domu. Spojrzałam na zegarek. Była ósma. Niespiesznym, ludzkim krokiem udałam się w kierunku mojego miejsca zamieszkania. Gdy przekroczyłam próg usłyszałam odgłosy kłótni dochodzące z salonu…
  

________________________________________________________


No cóż, moja niska wytrzymałość psychiczna i czarnowidztwo zmusiły mnie do dodania piąteczki!

Mam nadzieję Moniś, że nie obrazisz się, że bez dedyka dla CB ;)

Czytasz=komentujesz!!

niedziela, 16 lutego 2014

UWAGA!!

W związku z końcem ferii nie dodaję zbyt często rozdziałów.... Sorry

Z next czekam na 5 kom pod 4

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 4

Sorry, że notka dopiero dzisiaj, wiem, że obiecywałam, że będzie wcześniej, ale musiałam nadrobić tygodniowe zaległości ze szkoły :'(

Dzisiaj bez dedyka.

__________________________________________



Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zwlokłam swoje zwłoki z fotela i ruszyłam w stronę, z której dobiegał dźwięk. Otworzyłam drzwi. Stali w nich mój kuzynek i jakiś lokowaty kretyn. Miał jakieś 190 cm wzrostu.

-Cześć Lou. Kto to? – zapytałam.
- Kumpel z bandu, Harry – odpowiedział mój kuzynek.
- W takim razie, cześć Harry.
- Cześć Elizabeth – odrzekł lokowaty.
- Lizz.
- Co?
- Mów mi Lizz. Nie lubię, jak ktoś mówi do mnie pełnym imieniem.
- Spoko.
- To co, wejdźcie. – gdy to powiedziałam, odsunęłam się, bo znając Louisa, wbiegnie zaraz do spiżarni poszukując marchewek ;). I rzeczywiście, stało się tak, jak myślałam. Lou galopem wpadł do domu i udał się w kierunku drzwi do spiżarni. Zostałam z Harrym. Dopiero teraz zauważyłam głęboką zieleń jego oczu. Poczułam się jakoś dziwnie. „Lizz co się z tobą, do cholery, dzieje?!” pomyślałam.
- Zapraszam do salonu – mój kuzynek plądruje spiżarnię w poszukiwaniu marchewek, więc może mu to trochę zająć, zważywszy na to, że stoją w koszyku w kuchni – gdy to powiedziałam, oboje wybuchnęliśmy śmiechem. No tak, Louis ma istną manię marchewek ;) Najwidoczniej lokowaty widział już, jak mój kuzyn poszukuje swojego ulubionego pożywienia. Zaczęliśmy rozmawiać… o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że zespół mojego kuzynka nazywa się „One Direction”, a poza Harrym i Louisem należą do niego jeszcze niejacy Zayn, Liam i Niall. Na dźwięk imienia tego ostatniego dziwnie się poczułam. Spojrzałam w lustro i zamarłam… Moje tęczówki były czerwone! Z transu wybudził mnie dopiero krzyk kuzynka :
- Lizz! Gdzie MARCHEWKI!!!!
- w kuchni pod blatem! – odpowiedziałam, a właściwie odkrzyknęłam. Po chwili zauważyłam pasiastą torpedę wpadającą do kuchni.


 *Harry*



Staliśmy z Louisem pod drzwiami jakiegoś 2-piętrowego domu. Mój kumpel zadzwonił do drzwi. Po chwili otworzyła nam jakaś śliczna, niewysoka (mniej-więcej wzrostu Nialla) blondynka. Z tego, czego się dowiedziałem, wynikało, że jest to kuzynka Lou i nazywa się Elizabeth. Przywitała się z nami i zaprosiła nas do środka. Jej kuzynek od razu pobiegł do jednego z pomieszczeń. Dziewczyna poprosiła, żebym wszedł do salonu, co niezwłocznie zrobiłem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Powiedziałem jej, jak nazywają się pozostali. Gdy wypowiedziałem imię Nialla, wydawało mi się, że jej tęczówki zmieniły kolor. Chwilę później usłyszałem wrzask Louisa kierowany do siedzącej obok mnie dziewczyny.
- Lizz, gdzie marchewki!!!
- W kuchni pod stołem! – odrzekła mu blondynka. Ujrzeliśmy pasiastego galopującego w kierunku, jak się domyśliłem, kuchni. Spojrzałem na Lizz. Jej oczy znów były błękitne. Odwróciła twarz w moim kierunku, nawiązując kontakt wzrokowy. Patrzyłem w jej oczy jak zahipnotyzowany! Z transu wybudził mnie Louis, który wszedł do salonu chrupiąc marchewkę.
- Pokarzę wam wasze pokoje – powiedziała blondynka. Bez słowa podążyliśmy za nią. Weszliśmy po schodach i poszliśmy dalej. Dziewczyna otworzyła 3-cie drzwi po lewej stronie korytarza.
- Lou, ty, jak zwykle, śpisz tutaj – powiedziała ta czarująca blond istota.
- Harry, twój pokój będzie tu – znów odezwała się blondynka otwierając pokój w połowie korytarza. Pożegnałem się z dziewczyną i zamknąłem drzwi. Znajdowałem się w dość dużym pokoju z pomalowanymi na jasnobrzoskwiniowy kolor ścianami. Po mojej prawej stronie znajdowała się szafa, obok której postawiłem walizkę. Dalej, za szafą zobaczyłem drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem je. Jak się domyślałem, prowadziły do łazienki, z której zaraz wyszedłem. W przeciwległym kącie pokoju stało łóżko, na którym położyłem się chwilę potem. Cały czas myślałem o Elizabeth. To było silniejsze ode mnie. Chyba się zakochałem...

______________________________________________________________________


No i jest czwóreczka! Dzięki za ponad 100 wyświetleń! 

Czytasz=komentujesz

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 3

Rozdział z dedykiem dla wszystkich, co komentowali ostatni rozdział ;) Ale znowu chciałabym wyróżnić Monię. Bez CB nie byłoby mnie już na tym blogu.

__________________________________________________________

 

…Stałam przerażona na środku pokoju. Znów zaczęłam widzieć przez ściany. Ujrzałam wysoką postać ubraną na czarno. Jej tęczówki raziły czerwienią, a jasne włosy opadały na twarz. Podszedł do drzwi i otworzył je. Straciłam panowanie nad sobą. Gdy znów odzyskałam świadomość, zobaczyłam blondyna leżącego na podłodze. Na szczęście wciąż oddychał. Co się ze mną dzieje?! Jeszcze niedawno, gdyby ktoś powiedział mi, że prawie zabiję człowieka ( o ile tajemniczy blondyn był człowiekiem), pomyślałabym, że zwariował! A tu proszę. Ledwo żywy mężczyzna spoczywa na podłodze w moim pokoju! Wybiegłam z domu najszybciej, jak potrafiłam. Wbiegłam do lasu. Usiadłam pod pierwszym lepszym drzewem i zaczęłam płakać.

~*~

Poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam się. Nie… Chyba zwariowałam! Zobaczyłam Jess! Wstałam i otarłam łzy. Spojrzałam w twarz przyjaciółki. Nie no, niemożliwe! Jej tęczówki były czerwone. Stała się więc jedną z nas, wampirów. Oczy nie wyrażały nic. Były kompletnie puste. Jakby ktoś wymazał jej wszystkie wspomnienia! Tego już za wiele. Odwróciłam się i zaczęłam biec. Wpadłam do domu jak piorun;) i zamknęłam drzwi na klucz. Usłyszałam, jak ktoś dobija się do stojącego niewzruszenie, dębowego drewna. Nie myślałam jednak o tym. Wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi swojego pokoju. Był pusty. Uff… Przekroczyłam próg i zatrzasnęłam jedyną osłonę przed rozwścieczoną przyjaciółką(?). Nagle poczułam lodowatą stal na gardle.
- Myślałaś, że się mnie pozbędziesz? – zapytał  blondyn.
 Wzięłam głęboki wdech i złapałam oprawcę z całej siły za rękę. Znałam już swoją nową siłę! Sykną z bólu i zwolnił uścisk na rękojeści sztyletu. Czym prędzej wyrwałam mu nóż i przyłożyłam do szyi blondyna.
- A jakże by inaczej? – odpowiedziałam mu na pytanie.
- O, widzę, że wkurzyłem naszą małą wampirzycę – powiedział, po czym głupio się wyszczerzył.
- Skąd wiesz, kim jestem?! – spytałam.
- Myślisz, że nie wyczułbym wampira, którego sam przemieniłem? – odparł nadal się szczerząc.
 - A więc to ty byłeś wtedy w lesie?! – wrzasnęłam.
- Tak, ja. A tak w ogóle, Niall jestem. – odparł ze stoickim spokojem
- Elizabeth – przedstawiłam się puszczając go. Nie wiem czemu, ale czułam, że nie mogę go zabić.

~*~

*2 Dni Później*

Dzisiaj przyjeżdża mój sławny kuzynek ;) Właśnie. Podobno jest w jakimś zespole, a ja nawet nie wiem, jak się ten zespół nazywa! Jedno jest pewne: nie mogą być normalni, jeżeli dzień w dzień obcują z tym świrem, Louisem. Tak się po prostu nie da! Lou ma przyjechać z jakimś swoim kumplem z zespołu. I pewnie znowu będzie próbował wyciągnąć mnie do Londynu.
 Cóż… Będę musiała chyba walczyć ze sobą, żeby nie zabić swojego kuzynka. Ale dam radę… Mam nadzieję ;)
________________________________________________________________________

No i mamy trójeczkę ;)

 Jess (prawdopodobnie) odzyska później pamięć. 
Zgodnie z życzeniem, Jessica wróciła. 
Mam nadzieję, że się podoba ;)

Czytasz=komentujesz 

 

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 2

Dedyk dla Moni;) Dzięki za miłe komki ;D
_____________________________________________________________________


… Dzwonił mój kuzynek, Louis.

-Ooo… cześć kuzynku!
- Hello Lizz.
- z czym dzwonisz?
- A czy potrzebuję powodu, żeby zadzwonić do mojej własnej kuzynki?! – udawał oburzonego.
- Weź przestań, Lou. Przecież wiem, że jak dzwonisz, to coś jest na rzeczy…
- No dobra, wygrałaś. Przyjeżdżam do Doncaster!
- OK? A w jakim celu?
- Nie mogę odwiedzić własnej rodziny?
- Lou…
- Serio, nie ma haczyka. Mamy kilka dni wolnego, to wpadnę!
- No problem, ale jak znowu spróbujesz wyciągnąć mnie do Londynu…
- Tak, wiem. See you later!
- Wzajemnie! Pa!
- Pa!
Zakończyłam połączenie. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 14.00. Szybko opuściłam pokój i udałam się w kierunku domu mojej best kumpeli. Zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Nacisnęłam klamkę. Otwarte. Przyciągnęłam drzwi do siebie i weszłam do środka. Pachniało… krwią? chyba nie. Czułam dziwny zapach. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. Ogarną mnie niepokój. Podążyłam korytarzem na wprost i otworzyłam 3-cie drzwi po lewej. Zapach był tu silniejszy. Spojrzałam na podłogę i zobaczyłam.. nie, to nie może być prawda! Zobaczyłam Jess… Nie żywą. Leżała na podłodze. Miała dwie rany na szyi. Były podobne do blizn na moim karku. Nagle wszystko ujrzałam jaśniej. Skojarzyłam wszystko, co działo się przez ostatnie kilka dni w moim rodzinnym mieście. Co działo się ze mną. „ O cholera, jestem wampirem!” pomyślałam. A to co czułam, było zapachem innego wampira! O nie, tego już za wiele! Wybiegłam z domu mojej przyjaciółki. Nogi niosły mnie same. Teraz stwierdziłam, że biegnę dużo za szybko, niemalże z prędkością światła! Nie panowałam nad tym. Nim się spostrzegłam, ujrzałam przed sobą ścianę lasu. Nie, błagam… Stanęłam. Znów panowałam nad sobą. Zawróciłam w kierunku domu. Kiedy tam dotarłam, miałam ochotę tylko paść na łóżko i nie wstać do 12.00! Ale nie dane było mi iść już spać. Usłyszałam, że ktoś skrada się po schodach…

_______________________________________________________________________________

No i mamy 2 rozdział ! Mam nadzieję, że się podoba! 

A, i sory, że uśmierciłam Jess... Tak jakoś wyszło, ale jeżeli chcecie, mogę ją "ożywić" ( w cudzysłowie, bo  chyba trudno powiedzieć, że wampir żyje ;) ) Wprowadziłam 2 go wampira... nwm czemu ;) Jakoś sam się wprosił ;)

Pa!

Czytasz= komentujesz