niedziela, 23 listopada 2014

piątek, 22 sierpnia 2014

Wybaczcie

Zawieszam bloga.
Po prostu ostatnimi czasy nie mam weny i chęci do pisania o 1d.
Ogólnie, -moje życie obróciło się do góry nogami. I na pewno nie chcecie wiedzieć, dlaczego.
Mam nadzieję, że do napisania!

czwartek, 26 czerwca 2014

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 15



2 dni później*
Od okrycia daru przez Louisa minęły już 2 dni. Harry jeszcze się nie obudził. Boję się, że jednak Lou trochę przesadził. Oby Hazz się obudził.
            Niall mówi, żebym przemieniła mojego chłopaka. Ale ja nie chcę, aby musiał znosić ten sam, palący ból. Nie chce Go skazywać na wieczne potępienie. Na wieczna tułaczkę po ziemskim świecie. Nie wybaczyłabym sobie tego. Nigdy. A przynajmniej przez najbliższe 100 lat.
* 3 dni później*
Od tygodnia nie piłam ani mililitra krwi. Czuję, jakbym była palona na stosie. Moje oczy ( w wampirzej postaci) są już pewnie całkiem czarne. Rano chłopaki zmusili mnie do opuszczenia pokoju Harryego. Więcej, wyciągnęli mnie na polowanie. Chcieli, abym polowała na LUDZI!!!! Nigdy w życiu. Wyrwałam się im i pobiegłam do mojego ulubionego lasu, aby pożywić się krwią zwierząt. I wtedy ktoś (wampir) podbiegł do mnie i mnie ugryzł. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale wytrzymałam. Nie padłam trupem. Złapałam oprawcę za rękę i przerzuciłam przed siebie. Zanim urwałam mu łeb, spojrzałam mu w twarz. To był Nate. Jakim, k***a cudem?!! Co za DEBIL go przemienił?!! Te pytania pozostały bez odpowiedzi. Spaliłam szczątki i wróciłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, ciemność zwyciężyła. Zemdlałam.
* Tydzień później*
* Niall*
Lizz nadal jest w śpiączce. Nic nie możemy na to poradzić. Nawet dar Liama (przeciwieństwo daru Louisa) nie zadziałał. Musimy czekać i mieć nadzieję.
* Następnego dnia*
Nareszcie! Lizzie się obudziła! Gdy tylko otworzyła oczy, pobiegła do Harryego. Pół godziny później zeszła na dół i poprosiła Liama, aby użył na Hazzie swojego daru. No fakt, o tym nie pomyśleliśmy! Ale chwila… Skąd ona wie o jego darze?! Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać!
* Pół godziny później*
Czekamy na Lizz i Liama. Po chwili z pokoju wyszedł „lekarz”. Powiedział, że Harry jest u siebie i rozmawia z Elizabeth. Udało się! Hazz się obudził!
*Lizz*
Postanowiłam, że powiem Harryemu o mnie. O chłopakach na razie mu nie powiem. Oni muszą zadecydować.
- Harry, muszę ci coś powiedzieć…
- Tak, skarbie?
- Posłuchaj, ja… - nie dokończyłam, bo na dole rozległ się głuchy łomot. W miarę możliwości jak najszybciej ( Harry nadal był trochę osłabiony) zeszliśmy na dół.
- Chłopaki, co się… - przerwałam, gdy zobaczyłam Demetriego (od Volturi) i drzwi do salonu wyrwane z zawiasów. Powoli do pokoju weszła Jane.
- Lizz, zabierz go – powiedział Niall.
- Harry, idziemy – powiedziałam
- Ale…
- Później ci wytłumaczę. A teraz chodź!
Chwilę później byliśmy już na schodach. Swoją tarczę (mentalną) zarzuciłam na Harryego, tym samym pozbawiając się obrony przed Jane. Po chwili zwinęłam się z bólu.
- Harry, uciekaj!
- Nie zostawię cię.
- Nie masz wyjścia! Uciekaj! – powiedziałam ledwo powstrzymując krzyk. Hazz rzucił mi przerażone spojrzenie i pobiegł na górę. Ostatkiem sił zdjęłam z niego tarczę i zarzuciłam z powrotem na siebie. Odczułam już tylko lekkie ukłucie i tarcza odbiła dar. Jane zwinęła się z bólu.
_____________________________________________________________________________

 No i wróciłam! i moja wena też! czyli być może przed 1 lipca jeszcze jeden rozdział!

I sory za ponad miesięczną przerwę, ale Anka was poinformowała.

I sory, że nie ma prawie wcale Lizz i Hazzy, ale tak jakoś wyszło ;)


Czytasz=komentujesz!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Wielki Powrót!!!

Cześć Skarby!!!
Wróciłam!
Moja koffana siostrzyczka, z tego co widzę, napisała wam, co się stało.
Powiem wam tylko:
Dzięki za wsparcie.
I mam prośbę:
Jak czytacie rozdział, to w komentarzu zostawcie chociaż kropkę! Chciałabym wiedzieć, ile osób czyta moje opowiadanie ;)

niedziela, 25 maja 2014

Uwaga!!!

Wybaczcie Dianie, że nie dodaje rozdziałów, ale trafiła do szpitala. Jak trafiłyśmy do drugiej cioci, czyli tydzień temu, zaczęła się ciąć. Nie wyrabia psychicznie. Niedługo pewnie wyjdzie ze szpitala, ale boję się, że to się powtórzy. Także proszę o wyrozumiałość dla mojej starszej siostry.

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 14



Weszłam do pokoju i wyczułam ni to ludzi, ni to wampiry, sztuk 3. Czyli ruda rozpoczęła przemianę. Jad już się wchłonął, więc było zbyt późno. Super! Jeszcze mi tu trzech nowonarodzonych brakowało! I śmiem wątpić w ich samokontrolę, jako newborn’ów. Czyli będę tu miała jeszcze większy dom wariatów, niż jak niemal wszyscy byli ludźmi. Po prostu nic, tylko się załamać…
Ruszyłam za wonią przemienianych. Wszyscy trzej leżeli na podłodze w pokoju telewizyjnym. Przemiana już się kończyła, więc ból był tak silny, że nie byli nawet w stanie krzyczeć. Po chwili usłyszałam ostatnie uderzenie serca Louisa, który chwilę później otworzył oczy i się podniósł.
„Harry, idź” – przekazałam mojemu chłopakowi za pomocą skopiowanej od rudej telepatii. Hazz skinął głową i po chwili wyszedł z pomieszczenia.
- Co się stało? – zapytał Louis.
- Jesteś wampirem, kuzynku, podobnie jak ja i Niall. No i reszta chłopaków, poza Harrym. A, i powiedz chłopakom, żeby na razie w miarę możliwości, unikali ludzi. Nie chcę mieć kłopotów z Volturi – powiedziałam, po czym opuściłam pokój. Mam dość wampirów, jak na jeden dzień. Wtedy poczułam, jakby ktoś wysysał ze mnie całą energię.
- Harry, pomóż – powiedziałam, po czym zemdlałam.
*Harry*
- Harry, pomóż – powiedziała Lizz, po czym ugięły się pod nią kolana. Upadła. Wziąłem ją na ręce, po czym zaniosłem ją do jej pokoju i usiadłem obok. Przejechałem delikatnie palcem po jej policzku. Jej powieki delikatnie drgnęły, po czym jej oczy się otworzyły.
- I co, Harry, jakieś teorie? – zapytała słabym głosem.
- Na razie nic prawdopodobnego, ale jak pojawi się coś realnego, natychmiast cię o tym poinformuję. A teraz odpocznij – powiedziałem, po czym podniosłem się, żeby wyjść. Gdy byłem już przy drzwiach, poczułem na ręce lodowate palce blondynki.
- Harry, proszę, zostań – powiedziała błagalnym tonem. Nie odpowiedziałem, tylko odwróciłem się i pocałowałem ją. Niemal od razu oddała pocałunek.
- Kocham cię – powiedziała, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Też cię kocham – odparłem, po czym przyciągnąłem ją do siebie. Bez słowa wtuliła się w moją klatkę piersiową. Staliśmy tak, dopóki do pomieszczenia nie wszedł Lou.
- Niall kazał was zawołać. Trzeba posprzątać po rudej – powiedział, po czym zdematerializował się. Moja dziewczyna się uśmiechnęła.
- Co się stało, Lizz?
- Nic, a co, już nawet uśmiechnąć się nie można?
- A czy ja coś mówię? – nie odpowiedziała, tylko w nienaturalnie szybkim tempie wybiegła z pokoju. Niemal od razu wybiegłem za nią. Cały czas myślałem, kim ona może być. Rozważałem już radioaktywne pająki i Kryptonit, ale to raczej nie jest prawdopodobne. Gdzieś w mojej podświadomości nadal odzywał się głosik: „a co, jeśli ona jest czarnym charakterem? Na przykład wampirem?” Ale skutecznie odrzucałem od siebie tą teorię. Nie wierzyłem, że Ona może być wampirem. Czarnym Charakterem. To nie możliwe.
*Lizz*
Tempem nieco szybszym niż ludzkie wybiegłam z pokoju i ruszyłam na dół. Za mną wybiegł Harry.
- Chłopaki! Co to było?! – zapytałam, zanim jeszcze Harry doszedł do schodów i tak cicho, że człowiek by mnie nie usłyszał.
- Lou przypadkiem odkrył dar – powiedział Niall równie cicho, co ja – zabiera siłę życiową. Człowieka by zabił.
- Dobrze, że nie trafiło na człowieka – zaśmiałam się. Wtedy do pokoju wszedł Hazz.
- O czym gadacie? – zapytał.
- O niczym, co mogłoby cię obchodzić – odparł blondyn lekko warcząc. Delikatnie złapałam go za ramię.
- Niall, uspokój się – powiedziałam. Chłopak niemal od razu się uspokoił, a krwawy barwnik zniknął z jego tęczówek. Gdy tylko jego oczy stały się na powrót niebieskie, w wampirzym tempie znalazłam się koło Hazzy, który delikatnie objął mnie ramieniem. Louis zaczął się wkurzać.
- Lou! Chyba nie chcesz Go zabić?! – zapytałam przerażona.
- A nawet jeżeli tak, to co? Będziesz bronić śmiertelnego?
- Będę. I zabiję cię, jeżeli mu coś zrobisz.
- Aż tak go kochasz?
- Tak. I błagam cię, nie rób mu krzywdy – gdy to powiedziałam, chłopaki wyprowadzili go z pomieszczenia, a ja z Harrym wyszliśmy na dwór i udaliśmy się w stronę czarnego Range Rovera. W pewnym momencie mój chłopak zaczął dziwnie słabnąć. Chwilę później upadł na kolana. Wiedziałam, kto się za tym kryje.
__________________________________________________________

Udało mi się sklecić 14! Oczywiście wiadomo, kto się kryje za dziwną "chorobą" Hazzy ;) 


Czytasz=komentujesz 

ps

Podoba się nowy szablon?